Tak wygląda pierwsza zachowana fotografia. Ta historia liczy niemal 2500 lat
Prace nad fotografią cyfrową ruszyły w latach 60. XX w., a pierwszy telefon komórkowy z aparatem został zaprezentowany w 1999 r.
Fotografia to wynalazek XIX-wieczny, jednak podwaliny pod niego powstały znacznie wcześniej. Wzmianki o wykorzystaniu światła do utrwalania obrazu pojawiają się już w starożytnych Chinach
Sam termin "fotografia" pochodzi z języka greckiego i oznacza dosłownie "rysowanie światłem". Jego pierwsze użycie przypisuje się Johnowi Herschelowi, który termin fotografia miał wykorzystać do opisu utrwalania obrazu na materiale światłoczułym w 1839 r. Zrozumienie zasad fotografii, a więc utrwalania światła wymagało badań w dwóch odrębnych dziedzinach — fizyki związanej ze światłem, optyki, a także sposobach "zatrzymania" obrazu na stałe, co udało się w końcu z wykorzystaniem materiałów światłoczułych.
O tym, że to światło jest nośnikiem obrazu i można uzyskać projekcję obiektu wspominają już pisma starożytne, a najstarsze znane pochodzi z IV w. przed naszą erą z Chin. Znajdziemy tam pierwszy opis przypadku, w którym światło przepuszczone przez niewielki otwór, może rzucić odwrócony obraz widocznego przez niego obiektu. Na dogłębniejsze zbadanie tego zjawiska przyszło nam jednak poczekać do przełomu X i XI w. naszej ery i odkryć arabskiego fizyka i matematyka Ibn al-Hajtama.
Foto: Creative Commons
Arabski uczony po raz pierwszy w sposób naukowy opisał działanie camera obscura, a więc właśnie ciemni z niewielkim otworem przepuszczającym światło. Stwierdził też poprawnie, że proces widzenia działa na zasadzie odbierania promieni światła odbitych od obiektów lub przez nie emitowanych.
Sam wynalazek camery obscura nie znaczył jednak wiele do XVI wieku. Przez te kilka stuleci fizycy wykorzystywali go do badań nad światłem i obserwacji zaćmień słońca, bez konieczności bezpośredniego narażenia wzroku jasnym światłem. Dopiero w drugiej połowie XVI w. camerę obscura usprawniono, montując w szczelinie soczewkę dwustronnie wypukłą, co pozwalało uzyskać wyraźniejszy, ostrzejszy i bardziej szczegółowy obraz.
Foto: Morphart Creation / Shutterstock
W 1558 r. Giambattista della Porta wyszedł z pomysłem, by ulepszoną wersję camery wykorzystać jako pomoc przy szkicowaniu i malowaniu — wystarczyło obrysowywać obraz rzucany na papier lub płótno. Pomysł ten zyskał aprobatę części artystów, którzy wykorzystywali do wykonywania swoich prac camerę obscura w formie namiotu, a później nawet niewielkiego pudełka.
Jak zachować obraz na stałe?
Rysowanie obrazu rzuconego przez światło to ciekawe usprawnienie, ale w umysłach naukowców zrodził się pomysł, by proces ten zautomatyzować i — dosłownie — rysować światłem, a nie tylko z jego pomocą. Wpływ na taki nurt miały bez wątpienia odkrycia i opisanie reakcji fotochemicznych, a więc m.in. zmian zabarwienia niektórych substancji pod wpływem promieniowania elektromagnetycznego, w tym pasma światła widzianego.
Foto: Domena Publiczna
Sam fakt, że ekspozycja niektórych obiektów na światło powoduje zmianę ich koloru, musiał być znany jeszcze w starożytności, bowiem nasłonecznione i zacienione obiekty pomalowane farbami lub w inny sposób zabarwione będą "starzały" się nieco inaczej. Do wpływu światła na niektóre substancje nauka — jak zresztą bardzo często — doszła przypadkiem, gdy w 1614 r. Włoch Angelo Sala dostrzegł, że azotan srebra wystawiony na działanie światła ciemnieje, podobnie jak papier, którym próbki tej substancji były owinięte przez dłuższy czas. Szerszym opisem wpływu światła na więcej znanych substancji zajął się dopiero Wilhelm Homberg, który wyniki badań w tej materii opublikował w 1694 r.
Cały wiek XVIII można nazwać wiekiem eksperymentów z materiałami światłoczułymi. Tematem zainteresowali się nawet pisarze. Tiphaigne de la Roche w swojej powieści z 1760 r. "Giphantie" opisał dosyć zręcznie proces powstawania zdjęć, które w tamtych czasach jeszcze nie istniały:
Wiesz, że promienie światła odbijane od różnych ciał tworzą obrazy, malują obrazy odbite na wszystkich wypolerowanych powierzchniach, jak siatkówka oka, woda, szkło... Pokryj tą materią kawałek płótna i umieść go przed obiektem, który ma zostać utrwalony. Pierwszy efekt jest podobny do lustra, ale dzięki swojej lepkości przygotowane płótno zachowuje dokładną kopię obrazu. Płótno jest następnie usuwane i odkładane w ciemnym miejscu. Godzinę później wysycha i obraz jest gotowy.
Do końca XVIII w. jednak nikomu fotografii wykonać się nie udało, a najbliżej był Thomas Wedgwood, który na przełomie XVIII i XIX w. utrwalił na różnych materiałach cienie obiektów wpuszczanych przez camerę obscura. Wielu to właśnie Wedgwooda uznaje za pierwszego fotografa.
Widok za oknem
Twórcą najstarszego zachowanego "zdjęcia" jest jednak kto inny — francuski wynalazca Nicéphore Niépce, który już od 1816 r. z powodzeniem wykonywał negatywy na papierze pokrytym chlorkiem srebra. Przepuszczone przez camerę obscura światło zaciemniało związek chemiczny — im mocniejsze światło, tym ciemniejszy obraz powstawał. Negatywy te miały jednak bardzo poważną wadę — nie były trwałe, bowiem jakiekolwiek wystawienie ich na działanie światła powodowało dalsze postępowanie procesu, aż w końcu cały obraz robił się czarny.
Przełom nastąpił w 1822 r., gdy Niépce zaczął eksperymentować ze szklanymi i metalowymi płytkami pokrytymi asfaltem syryjskim, również wykazującym światłoczułe właściwości, a co najważniejsze — po utrwaleniu obrazu, asfalt można było zmyć z płytki, zabezpieczając tym samym przed dalszym postępowaniem zmian. Za pomocą tej techniki, nazwanej przez Francuza heliografią, wykonywał on reprodukcje obrazów.
Foto: Domena Publiczna
W 1826 lub 1827 (dokładna data nie jest znana) Niépce połączył metodę heliografii z camerą obscura, którą skierował za okno swojego warsztatu. Światło camery padało na płytkę z pewteru, pokrytą asfaltem syryjskim przez co najmniej 8 godzin. W ten sposób stworzył on pierwszy trwały negatyw rzeczywistego widoku. Mimo tak ogromnego kamienia milowego w dziedzinie fotografii, dziś trudno jest w ogóle dopatrzyć się jakichkolwiek widoków na oryginalnej płytce, która zachowana jest w zbiorach Uniwersytetu Texas w Austin.
Fotografia staje się faktem
W 1829 r. Niépce, niepocieszony niewielkim zainteresowaniem heliografią, rozpoczął współpracę z Louisem Daguerre’em, który był malarzem i scenografem zafascynowanym utrwalaniem obrazów za pomocą światła. Obaj pracowali nad ulepszeniem heliografii i tworzeniem nowych sposób tworzenia zdjęć. Po śmierci Niépce’a w 1833 r. Daguerre kontynuował prace, osiągając z czasem bardzo dobre rezultaty.
W 1835 odkrył zjawisko obrazu utajonego, przyspieszającego czas "zapisu" zdjęcia, ale wymagający jego późniejsze wywołanie. Największy przełom przyniosła jednak dagerotypia — zaprezentowana w 1839 r. metoda utrwalania obrazów na metalowej płytce. Obrazy te miały dwie podstawowe cechy — były unikatowe (nie był to negatyw, a więc nie było możliwe wykonywanie odbitek) i bardzo wierne. Ostrość i szczegółowość uzyskana przez Daguerre’a, powodują, że obrazy zarejestrowane za ich pomocą jeszcze w 1837 r. są do dziś całkowicie czytelne.
Foto: Domena Publiczna
Również w 1839 r. Brytyjczyk William Fox Talbot ogłosił własną metodę utrwalania obrazu, zwaną kalotypią, bądź — od nazwiska wynalazcy — talbotypią. W tym procesie pokryty światłoczułymi halogenkami srebra papier zostaje naświetlony w aparacie, a następnie wywoływany. Przewagą kalotypii nad dagerotypią był fakt, że w procesie tworzenia obrazu, otrzymujemy negatyw, z którego można następnie wykonywać wiele takich samych odbitek. Sposób otrzymywania dagerotypu i kalotypu można porównać do dzisiejszych zdjęć instant, tzw. polaroidów, i zdjęć na kliszach. W jednym przypadku dostajemy natychmiastowo jedną kopię, a w drugim — musimy wywołać negatyw, ale możemy wykonać wiele odbitek.
Foto: Domena Publiczna
Wadą tablotypu była z kolei gorsza od wynalazku Daguerre’a jakość otrzymanych zdjęć, ale wciąż były one wystarczająco ostre i wyraźne, by wywołać zainteresowanie. Możliwość szybkiego tworzenia negatywów i ich wielokrotnej reprodukcji była bardzo kusząca i doprowadziła do dalszych prac nad światłoczułymi materiałami, na których zapisany był utajony obraz negatywu. To w końcu doprowadziło do stworzenia kliszy filmowej, coraz rzadziej, ale używanej także do dziś.
W połowie wieku XIX fotografia portretowa cieszyła się sporą popularnością, podobnie jak pierwsze fotoreportaże, między innymi z wojny krymskiej (1853-1856). Jednym z najpopularniejszych zdjęć z tamtego wydarzenia jest "Dolina Śmierci" Rogera Fentona. Obraz ukazuje pustą drogę, na której pełno jest armatnich kul.
Foto: Domena Publiczna
Kodak zmienia wszystko
Fotografia wciąż była jednak niewygodna. Narzędzia do tworzenia fotografii były ciężkie, nieporęczne i wymagały używania różnych środków bezpieczeństwa ze względu na zagrożenie chemikaliami. Zmienił to pod koniec XIX w. Amerykanin George Eastman. Od 1880 r. zajmował się on fotografią, a jego celem było stworzenie trwałego, bezpiecznego i taniego materiału, na którym możliwe byłoby zachowywanie negatywów.
W 1881 Eastman, wraz z Henrym Strongiem, założył Eastman Dry Plate Company, gdzie rozwijali oni metodę wytwarzania papieru fotograficznego w oparciu o suchy żel. W 1884 wspólnie z Williamem Walkerem Eastman opracował i opatentował błonę fotograficzną, którą można było zwijać w rolki. Po wykupieniu patentu, w 1887 zwijany film fotograficzny trafił do sprzedaży.
Foto: Domena Publiczna
Rok wcześniej na rynku pojawia się pierwszy aparat Eastmana — Detective Camera. Fotograf był tak pewien swoich wynalazków, że w 1888 r. powołał do życia nową firmę — Kodak. Co oznacza ta nazwa? Sam Eastman wyjaśnił, że to słowo bez znaczenia, ale przypominające dźwięk migawki aparatu. W tym samym roku do sprzedaży trafił pierwszy "amatorski" aparat fotograficzny — Kodak Nr 1, którego koszt — 25 dol. — odpowiadał średniej miesięcznej pensji robotnika. Od 1889 r. Kodak włącza także do oferty film celuloidowy, który w fotografii analogowej stosowany jest do dziś.
Foto: Owain.B / Shutterstock
Eastman miał smykałkę do marketingu. Nie tylko wiedział, jak produkować aparaty fotograficzne, ale także dobrze je wyceniał i odpowiednio reklamował. Hasłem przewodnim firmy był slogan "You Press the Button, We Do the Rest", który można przetłumaczyć jako "Ty naciskasz przycisk, my robimy resztę". Fotografia mogła więc trafić w ręce osób, które zupełnie nie były obeznane z mechaniką i chemią.
W 1901 r. Kodak sprzedawał aparaty na masową skalę. Jednym z najpopularniejszych modeli, był wprowadzony właśnie wtedy Brownie, który kosztował dolara, a po wyczerpaniu całej kliszy, zakład fotograficzny wywoływał zdjęcia i ładował do aparatu nową rolkę.
Zdjęcia w kolorze
Zanim jednak George Eastman zamknął fotografię w niewielkim i bezpiecznym pudełku, problemem zdjęć był brak odwzorowania barw. Bazując wyłącznie na intensywności światła, obrazy potrafiły odwzorowywać dwa stany — ciemniej i jaśniej, bez rozróżniania barw.
Pierwsze eksperymenty z kolorowymi zdjęciami przeprowadzano już w latach 40. XIX wieku, kiedy to badano właściwości różnych substancji światłoczułych w poszukiwaniu "substancji-kameleona", która mogłaby zmieniać barwy. Odwzorowanie barw niektórym wynalazcom nawet się udawało, ale po pierwsze było nietrwałe, a po drugie wymagało naświetlania przez nawet kilka dni. Wiadomo było jednak, że taki proces jest możliwy.
W 1855 r. teoretyczny sposób wytworzenia kolorowej fotografii, poprzez nałożenie trzech filtrów koloryzujących — czerwonego, zielonego i niebieskiego, opisał szkocki fizyk James Maxwell, rozpoczynając jednocześnie eksperymenty w tej materii. Doprowadziło to do powstania pod jego okiem pierwszego kolorowego zdjęcia w historii, prezentującego tartanową wstążkę. Zdjęcie to wykonał w 1861 r. Thomas Sutton.
Foto: Domena Publiczna
Do 1898 kolorowa fotografia była jednak wyłącznie ciekawostką i przedmiotem eksperymentów. Dopiero w tym roku na rynku pojawiły się gotowe zestawy umożliwiające w relatywnie prosty sposób wykonać kolorowe zdjęcie. Wymagało to jednak znacznie więcej pracy, niż standardowe już w tamtym czasie wciśnięcie przycisku. Pierwszy w pełni zintegrowany kolorowy film — Kodachrome — pojawił się dopiero w 1935 r. i wypuścił go Kodak. Niedługo później, bo w 1936 r., niemiecka Agfa wypuściła swoją kolorową kliszę, znacznie upraszczając jednocześnie jej proces produkcji.
Rozwój aparatów
Od pojawienia się zwijanej taśmy celuloidowej, sam proces wytwarzania fotografii wiele się nie zmieniał — poza jednym wyjątkiem. Założona w 1937 r. firma Polaroid przez pierwszą dekadę działalności zarabiała głównie na produkcji opatentowanego przez siebie polaroidu folii, która miała możliwość filtrowania spolaryzowanego światła. Największym sukcesem okazał się dla firmy jednak ich wynalazek zaprezentowany w 1947 r., a udoskonalony — poprzez wprowadzenie możliwości wykonywania fotografii kolorowej — w 1963. Mowa oczywiście o aparacie natychmiastowym, które do dziś wielu nazywa zwyczajowo "polaroidami".
Foto: Joe Haupt / Creative Commons
Poza tym rozwijała się technologia fotografii, wprowadzając nowe rozwiązania do aparatów fotograficznych. W 1936 r. pojawia się pierwszy jednoobiektywowy aparat fotograficzny wykorzystujący lustro i dający początek popularnym "lustrzankom". Mowa tu o konstrukcji niemieckiej fabryki Ihagee — Exakta.
Kolejny duży przełom to rok 1965 i aparaty serii Konica Auto-Reflex, które jako pierwsze automatyzowały nastawy ekspozycji. W każdym wcześniejszym aparacie wartość ekspozycji musiała być ustawiana ręcznie, chociaż warto mieć na uwadze, że niektóre aparaty miały wbudowane światłomierze i wskazywały fotografowi, jaka wartość powinna być w danej chwili optymalna.
Foto: INeverCry / Creative Commons
Rok później Agfa patentuje narzędzia, mające zautomatyzować kolejny proces — ostrzenie. W 1966 r. niemiecka firma otrzymuje patent na autofokus, ale przez następne 10 lat nie pojawił się on w żadnym aparacie. Dopiero w 1976 prezentowany jest pierwszy aparat z pasywnym autofokusem — Correfot. Do masowej produkcji jako pierwszy trafia jednak w 1977 r. Konica C35 AF.
Fotografia cyfrowa
W dzisiejszych smartfonach nie ma jednak miejsca na klisze, a wszystkie zdjęcia zapisane są w formie cyfrowej. I chociaż sama fotografia cyfrowa popularność zyskała relatywnie niedawno, bowiem w ostatnich 2 dekadach, to podwaliny pod nią zostały położone dużo wcześniej.
Jeden z pierwszych cyfrowych obrazów powstał w 1957 r. i przedstawia syna Russella Kirscha, pracującego w Narodowym Instytucie Standardów i Technologii. Obraz ten został wykonany za pomocą fototelegrafu, a więc wynalazku z początku XX w., którym przesyłano obrazy za pomocą prądu elektrycznego lub radia. Kirsch wykorzystał fototelegraf, by zdjęcie zapisać w pamięci komputera.
Foto: Domena Publiczna
Nie była to oczywiście fotografia cyfrowa, ale pierwsze zdjęcie de facto zapisane i przetwarzane w formie cyfrowej. Na świecie wciąż nie było matrycy światłoczułej, która pozwalałaby przetworzyć światło w ciąg zer i jedynek w taki sposób, w jaki obraz zapisuje klisza aparatu. Aż do 1969 r., kiedy dwóch fizyków i późniejszych laureatów Nagrody Nobla — Willard S. Boyle i George E. Smith — wynaleźli matrycę światłoczułą CCD w trakcie poszukiwań nowych metod rejestracji obrazu na potrzeby swojego wideofonu.
Chociaż pierwsza matryca miała zaledwie 8 pikseli (sic!), urządzenie szybko zyskiwało na popularności. W 1972 pojawiła się już pierwsza kolorowa fotografia uwieczniona z pomocą matrycy CCD. Mieszkający w Stanach Brytyjczyk Michael Francis Tompsett uwiecznił w kolorze swoją żonę, a zdjęcie to zdobiło okładkę pisma "Electronics Magazine".
Pierwsze aparaty i kamery cyfrowe zaczęły powstawać od 1971 r., ale były to raczej eksperymenty, niż prawdziwie użytkowe narzędzia. Wykorzystując wynalazek Boyle’a i Smitha firma Fairchild Semiconductor w 1973 r. zaprezentowała pierwszą matrycę CCD o rozdzielczości 100 na 100 pikseli (0,1 megapiksela). Dwa lata później w magazynie "Popular Electronics" pojawia się artykuł o pierwszej kamerze cyfrowej z czujnikiem MOS (Cromemco Cyclops), natomiast Kodak zaprezentował pierwszy przenośny aparat cyfrowy oparty na matrycy Fairchild Semiconductor. Aparat ten ważył 3,6 kilograma, a wykonanie zdjęcia trwało 23 sekundy.
Foto: Institute of Electrical and Electronics Engineers
Późniejszy rozwój aparatów cyfrowych szedł lawinowo. W 1975 r.u Kodak wprowadził filtr koloryzujący do aparatów cyfrowych, a w 1977 r. zaprezentowano pierwszą cyfrową kamerę rejestrującą obraz w ciemności. W 1979 r. opatentowano obudowę do cyfrowej fotografii podwodnej, a jakość obrazu uległa znacznej poprawie wraz z opracowaniem pierwszej megapikselowej matrycy w 1986 r.. Już w 1987 r. Kodak rozpoczął pracę nad zamknięciem aparatu cyfrowego z taką matrycą w obudowie swojej popularnej lustrzanki.
W 1988 na rynek trafiają pierwsze konsumenckie amatorskie aparaty cyfrowe, ale nie zyskały na popularności ze względu na niewielką pojemność pamięci na nośnikach, które były do nich dokładane. Sama jakość zdjęć także nie była najlepsza. Boom na "cyfrówki" pojawił się w Stanach Zjednoczonych i Japonii w okolicach 1995 r., wraz z pojawieniem się Casio QV-10, który był niewielki i miał — jako pierwszy aparat cyfrowy — wyświetlacz LCD. Mimo zaledwie 2 megabajtów pamięci, kosztujący zawrotne 700 dolarów aparat stał się modnym gadżetem.
Aparaty w każdej kieszeni
Idea połączenia telefonu i kamery nie była niczym nowym, bowiem stacjonarne urządzenia umożliwiające wideorozmowy pojawiły się już w latach 30. XX wieku. Rozmowa, widząc naszego rozmówcę, jest wszak czymś naturalnym. Dlatego też, gdy telefony komórkowe i cyfrowe aparaty rozwinęły się na tyle, by stać się małe, lekkie i relatywnie tanie, w końcu zaczęto eksperymentować z kamerami cyfrowymi w komórkach.
Pierwszym dostępnym komercyjnie telefonem, w który wbudowany był aparat, był model Kyocera Visual Phone VP-210, który swoją premierę miał w maju 1999 r., ale dostępny był wyłącznie na rynku japońskim, przez co jest to urządzenie dziś przez wielu zapomniane.
Visual Phone VP-210 miał wbudowany aparat o rozdzielczości 0,11 megapiksela i pozwalał na przechowywanie do 20 zdjęć w formacie JPEG. Co ciekawe, ważną funkcją tego telefonu była możliwość natychmiastowego przesyłania zdjęć za pomocą sieci komórkowej w systemie Personal Handy-phone System.
W roku 2000 w Korei Południowej pojawił się z kolei zamykany Samsung SGH-V200, który co prawda możemy znać także z wydania europejskiego, ale na Stary Kontynent urządzenie to trafiło dopiero w 2002 r., gdy nie wzbudzało już tak wielkiej sensacji. "Telefon z klapką" od Samsunga miał dwa ekrany LCD i wbudowaną kamerę, znajdującą się na zawiasie, przez co można było łatwo manipulować kątem widzenia w zakresie ponad 200 stopni. Rozdzielczość aparatu w Samsung SGH-V200 to 0,35 megapiksela.
Foto: Samsung
Pierwszy telefon z aparatem, który odniósł komercyjny sukces w więcej, niż jednym regionie, to bez wątpienia Sharp J-Phone J-SH04, który pojawił się w Japonii w listopadzie 2000 r., ale niedługo później trafił też na inne rynki. Popularność aparatów w telefonach była ogromna od samego początku. W Japonii do 2002 r. połowa abonentów korzystała z telefonów z aparatami. Niedługo później, bo w 2003, aparaty w telefonach były już światowym trendem — w tym roku po raz pierwszy sprzedało się więcej telefonów z aparatami, niż bez. W końcu w 2006 na całym świecie liczba telefonów z aparatami i bez się zrównała.
Foto: Sony Ericsson
W międzyczasie na rynku pojawiały się także telefony, do których aparat był opcjonalnym akcesorium, doczepianym tak samo, jak chociażby słuchawki. Za przykład może tu posłużyć Sony Ericsson MCA-25 CommuniCam, który do sklepów trafił w 2002 r.. Z jednej strony taka kamera miała lepszą jakość od wbudowanych obiektywów, ze względu chociażby na więcej miejsca na optykę, z drugiej noszenie dodatkowego akcesorium było mało wygodne, mimo przemyślanego etui, do którego aparat się chował.
A później to już tylko walka o megapiksele i to, który telefon będzie miał więcej obiektywów, ale to już chyba sami doskonale znacie.
Zainteresowani fotografią? Sprawdźcie najciekawsze oferty na aparaty fotograficzne, które cieszą się popularnością w Polsce:
Trendy Na Rynku Fotograficznym 2021
Lustrzanka czy bezlusterkowiec? A może całkiem coś innego? Jaki aparat wybrać? Jakie będą trendy w rozpoczynającym się roku? Przeczytaj artykuł, zobacz film, poznaj 5 najważniejszych trendów na rynku fotograficznym 2021 i przekonaj się, w co warto inwestować.
Zobacz film: Lustrzanka czy bezlusterkowiec? Co wybrać w 2021:
5 trendów na rynku fotograficznym 2021
Sprzedaż aparatów drastycznie maleje. Rok 2020 był kiepski pod względem wyników dla wielu branż – także producentów aparatów fotograficznych (chociaż np. producenci rowerów są zachwyceni).
Sprawdziły się moje ubiegłoroczne przewidywania, dotyczące wycofania się z rynku aparatów fotograficznych, jednego z prekursorów fotografii cyfrowej (Olympus). Odsprzedał on cały dział firmie zewnętrznej (OM Digital Solutions).
Swoistym paradoksem jest fakt, że bezlusterkowce miały zwyciężyć lustrzanki (między innymi mniejszymi gabarytami i wagą). Poległa właśnie ta marka, która tworzyła stosunkowo najmniejsze i najlżejsze modele. Jakie widzę trendy w nadchodzącym roku?
Leave a Comment